niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 7: "Przerośnięta żaba mnie bije!!"


Innsbruck, 04.01.2014 r.

- Sprawdzaj.
- Boję się Ally - powiedziała Sophie.
- Sprawdzaj - ponagliłam ją. 
- Ty to zrób - popatrzyła na mnie ze strachem, ale widząc moją minę odpuściła. Zerknęła na test, a następnie przeniosła wzrok na instrukcję. Wypuściła ją z ręki i spojrzała na mnie zaszklonymi oczami. - Jestem w ciąży Alice - szepnęła. - W CIĄŻY.
- To... To fantastycznie Sophie - krzyknęłam podekscytowana i przytuliłam ją mocno do siebie.
- Ja nie dam rady... Dopiero od kilku miesięcy jestem w kadrze... Dziecko wszystko pokrzyżuje... Nie poradzę sobie... - szeptała, a z oczu spływały jej łzy. 
- Dasz radę! Masz mnie, masz rodziców, masz... Zaraz! A kto właściwie jest ojcem? - zapytałam, a Sophie wybuchnęła jeszcze większym płaczem. Patrzyłam jak obraca w dłoniach test, a następnie rzuca go na podłogę. 
- Severin - powiedziała niemal bezgłośnie, a moje oczy przybrały rozmiar pięciocentówek. Serio? Aż tak jesteś naiwna Alice? To było oczywiste.
- Musisz z nim porozmawiać.
- Co?! Zwariowałaś? Nie mogę Ally - powiedziała, ponownie wybuchając płaczem. - Przecież to... Ja nie mogę... Stracę pracę... Przecież wiesz jak bardzo to kocham...
- W tej chwili musisz skupić się na tej małej istotce - oznajmiłam, pokazując palcem wskazującym na jej brzuch - i na tym, aby powiedzieć Freundowi. Zmajstrował ci dzidziusia, to niech o tym wie i lepiej żeby wziął sobie to do serca - zaznaczyłam, widząc jej niepewną minę. - Masz czas do końca turnieju. Inaczej sama mu powiem - zagroziłam. - A teraz idź doprowadzić się do porządku, bo zaraz wychodzimy.
Sophie posłusznie wstała z łóżka i wyszła do łazienki. 



* * *


- Pamiętasz jak nazywała się ta laska Koflera? Ta przed Mirjam? - zapytał Morgi, kiedy razem z Manuelem szli na skocznię.
- Chodzi ci o Michaelę? 
- Nie, nie! Szybciej była...
- Natalie - przerwał mu brunet.
- Natalie to ta szatynka? - zapytał, a tamten pokiwał twierdząco głową. - A blondynka?Pamiętam, że spotykał się z jakąś blondynką. 
- Pewnie ci chodzi o Paulę.
- Paula? Paula... To ta koleżanka Danieli? Nie ona...
- Ale po co ci to w ogóle? 
- Wczoraj widziałem jak rozmawia z jakąś dziewczyną. Mówił coś o jakiś zdjęciach, że ktoś jest skończony i...
- I? - ponaglił młodszego kolegę Manuel.
- Dał jej chyba narkotyki. 
- W co on się miesza? - zapytał brunet, ale Thomas pokiwał tylko bezradnie głową.
- Powiedziała swoje imię i nazwisko. Nie dosłyszałem dokładnie. Roxane? Rosalie? Rose? Nie wiem.
- Wysoka blondynka w niebieskim płaszczu? - wtrącił Fettner. 
- Tak - odparł Morgenstern, wbijając w kolegę pytające spojrzenie.
- O kurwa - zaklął cicho.
- Znasz ją? - zdziwił się blondyn.
- Rose Altenger. Mój nowy problem.


* * *

- Ale piździ - jęknął Wank, zapinając pod samą szyję kadrową kurtkę. 
- Ally, składam zażalenie na ten twój Innsbruck! - oburzył się Geiger.
- Na wiatr będziesz składał zażalenie, baranie?
- Pfff... Znalazł się mądrala za dolara! Ja skoczyłem siedem i pół metra dalej od ciebie, Waneczko skakajeczko! - odgryzł się Karl, wystawiając mu język.
- Odszczekaj to! 
- Bo co, Waneczko skakajeczko?! 
- Jak cię dorwę kurduplu, to ci nogi z dupy powyrywam! 
- Kurduplu?! O wypraszam sobie ty przerośnięta żabo! - wrzasnął Geiger, przez co oberwał od Wanka. - Auuuu! Przerośnięta żaba mnie bije!! 
- Popamiętasz mnie skrzypeczku! - krzyknął Wank i ruszył w pościg za Karlem.
- Jak dzieci - szepnęłam, kręcąc głową. 
- Cześć Alice - usłyszałam obok nieśmiały głos Lisy. 
- O cześć! - odpowiedziałam ciepło. - A gdzie twój synek?
- Matthäus został w domu z moją mamą. Strasznie zimno dzisiaj, nie chcę, aby znowu złapał jakąś infekcję. 
- Rozumiem. Strasznie się to dzisiaj wszystko przeciąga. Koszmarna pogoda - wyrzuciłam szybko, na co Lisa tylko mruknęła i zapadła między nami cisza.
- Bałam się tutaj trochę przychodzić - powiedziała cicho Lisa. - No wiesz... Co prawda wyjaśniłyśmy sobie wszystko ostatnio, ale...
- To nieważne Lis. Było, minęło. Nie wracajmy do tego. Zachowujmy się... Yyy... Normalnie - uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. 
- Następnym razem powyrywam mu te rude kudły! - usłyszałam obok siebie zirytowany głos Wanka. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - O Karla, szuje zdradziecką chodzi - wyjaśnił. - Ja... Ja nie będę ci... Eee... To znaczy wam przeszkadzał.
- Nie przeszkadzasz Andi. To jest Lisa Scheirich. Lisa to jest Andreas Wank. 
- Eee... Miło mi cię poznać - wyciągnął dłoń w kierunku Austriaczki. O mamo! On się rumieni! Pierwszy raz od ponad tygodnia zauważyłam, że Wank się rumieni.
- Mi również - szepnęła cicho Lisa, ujmując jego dłoń. 
- O co może chodzić Sophie? Jakaś dziwna jest - ni stąd ni zowąd zjawił się obok nas Freund. No jeszcze jeden do niańczenia! 
- Co się stało Severin? - zapytałam zachrypniętym głosem. 
- Jak co? Sophie się stała. Chodzi jakaś dziwna, rozkojarzona. Werner ją chyba z piętnaście minut przez krótkofalówkę wołał. A jak mnie zobaczyła to prawie się rozpłakała i uciekła - westchnął. 
- Tak działasz na kobiety Sevi - zaśmiał się Wank, posyłając Lisie jeden ze swoich firmowych uśmiechów.
- Błagam cię Ally, pogadaj z nią - powiedział ze smutkiem i odszedł. 
- Mogę cię Lis na chwile zostawić w towarzystwie tego tu? - wskazałam na Wanka.
- Ejj! Ja mam imię! 
- Tak, oczywiście. Idź jak musisz.
Zostawiłam Lisę z Andreasem i poszłam szukać Sophie. Stała koło szatni razem z serwisantem.
- Cześć. Mogę cię prosić na słówko Sophie? - bez słowa oddaliłyśmy się kawałek. - Co się z tobą dzieje? Strasznie rozkojarzona jesteś.
- A ty na moim miejscu nie byłabyś? Oj Alice... Ja jestem w ciąży - szepnęła, uwalniając skrywane pod powiekami łzy. Szybko przytuliłam ją do siebie.
- Ćśśś... Severin się o ciebie martwi.
- See... Severin?
- Mówił, że się rozpłakałaś na jego widok i uciekłaś. Słuchaj Sophie, musisz z nim koniecznie pogadać. To dorosły facet, musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Jak nie, to ja już z nim sobie inaczej porozmawiam. 
- Mogę na chwilę porwać Sophie? - pojawił się obok nas Schuster.
- Tak, tak - odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku Lisy.
- Hej Ally! 
O nie! Jeszcze jego brakowało.
- Cześć Andreas.
- Masz chwilę?
- W zasadzie to zostawiłam koleżankę w towarzystwie Wanka i wracam właśnie do niej.
- Przejdę do sedna. Może wybralibyśmy się gdzieś? Innsbruck odpada, bo dzisiaj wyjeżdżamy, ale Bischofshofen?
- Przemyślę to i dam ci znać. Na razie.
Uff... Szybko poszło Alice!
- Nie zanudziła cię ta przerośnięta żaba? - zapytałam, pojawiając się przy Lisie i Andreasie.
- Nie - odpowiedziała uradowana, a Wank posłał mi zawistne spojrzenie.
- Foch forever Ally! 

Pierwsza seria pomimo wielu przerw dobiegła końca. Zdecydowano o nie rozgrywaniu drugiej. Tak więc pierwszą rundę, a zarazem konkurs wygrał Anssi Koivuranta, drugi był Simon Ammann, a trzeci Kamil Stoch. 
Pożegnałam się z Sophie i razem z niemiecką drużyną wróciliśmy do hotelu.


* * *

- Jesteś pewny, że chodzi o ciebie? - zapytał Morgenstern.
- A tobie Morgi to się nie wydaje podejrzane? Przypadkiem poznaję Rose, oferuje mi spotkanie, na które niechętnie się zgadzam. Potem słyszysz jej rozmowę z Koflerem. Myślisz, że jak mówiła, że to będzie jego ostatni konkurs, to kogo miała na myśli? I jeszcze te narkotyki... - Manuel ukrył twarz w dłoniach.
- Spotkali się po latach. Może... No nie wiem...
- Widzisz? Wszystko układa się w logiczną całość. Pójdziemy na spotkanie, podrzuci mi dragi, a potem mnie wyda. Alex by mnie chyba zabił, gdyby się dowiedział, że miałem znowu coś wspólnego z narkotykami. 
- Nie rozumiem, co Andi chce przez to ugrać - oznajmił Thomas, sięgając po łyk Red Bulla.
- To oczywiste, że chodzi mu o Alice. Najpierw ten nos, potem ta akcja w Ga-Pa.
- Chce się odegrać i ją zdobyć! 
- Traktuje ją jak jakąś rzecz! Nie mogę mu na to pozwolić. Pomożesz mi Thomas? 
- Nie wiem jeszcze jak, ale możesz na mnie liczyć Manu.


* * *

Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki, zostawiając tylko laptopa, aby móc przejrzeć pocztę. Zalogowałam się, a w skrzynce czekał na mnie mejl od szefa.

"Szanowna pani Weißenberg,

Chciałbym poinformować panią, że filia naszego wydawnictwa w Londynie poszukuje kogoś na stanowisko asystenta redaktora naczelnego. Posada ta została przyznana pani Louise Schultz, jednak z przyczyn osobistych zmuszona była odmówić. 
Londyńska filia Adlon poszukuje osoby młodej i kreatywnej, dlatego zarekomendowałem panią na to stanowisko.
Zapraszam panią w środę o 11 na spotkanie. Omówimy szczegóły.
Liczę, że podejmie pani tą posadę. 

Florian Schmidt,
Redaktor naczelny Adlon Germany"

Z lekkim oszołomieniem schowałam laptopa do walizki. Ja w Londynie? To naprawdę świetna propozycja. Wreszcie mogłabym się realizować zawodowo. Tylko co z Sophie? Przecież nie mogę jej teraz zostawić samej. Będę musiała z nią o tym porozmawiać. 

- Hej Ally - z zadumy wyrwało mnie pojawienie się Marinusa w naszym pokoju. - Spakowana?
- Mhmm.. - mruknęłam. 
- Co wam wszystkim dzisiaj jest, co?
- Wszystkim?
- Ty jesteś jakaś nieobecna, a Sophie to w ogóle jakby na innej planecie była.
- Sophie ma teraz trudny czas, a ja przed chwilą dowiedziałam się o propozycji pracy w Londynie - wyjaśniłam.
- Uuu.. W Londynie... To chyba dobrze?
- No dobrze, ale nie mów na razie nikomu. 
- Nie ma sprawy Ally, ale trzeba to uczcić. Opić to nie mamy jak, ale może jakiś spacer? Do odjazdu do Bischofshofen mamy trochę czasu, a mnie i tak się straszliwie nudzi - zaoferował, uśmiechając się w swój charakterystyczny sposób.
- Daj mi chwileczkę - poprosiłam i zniknęłam za drzwiami łazienki. Związałam włosy w koka, poprawiłam makijaż i wyszłam z powrotem. Zobaczyłam, że Marinus uważnie się czemuś przygląda. O cholera! Test ciążowy Sophie...






_______________________________________________________

I jest siódemeczka ;D
Coraz bliżej do końca. Jeszcze jeden rozdział i epilog.
Ewentualnie dwa rozdziały jak mnie wena poniesie ;D

Przy okazji zachęcam Was do czytania mojej nowej historii

Małe oderwanie od skoków :)

I jest także nowy rozdział u Bartka

:)